Mastering w domowym studiu

Na czym polega mastering i czy można zrobić go w domowym studiu? W niniejszym tekście odpowiemy na parę pytań związanych z tym tematem i pokażę Ci jak podjąć się próby masteringu własnych produkcji. Jeżeli szukasz dobrej usługi masteringowej wejdź pod adres www.wielkimaster.com.







Na czym polega mastering? 
Znakomicie wyjaśnił to Tom Meyer, właściciel studia Master & Servant  ( www.master-servant.de ) w wywiadzie jakiego kiedyś udzielił mi dla pisma Estrada i Studio. Dzisiejszy mastering polega na:

-  ustaleniu właściwej kolejności nagrań i wyrównaniu poziomów, 
- dostosowaniu brzmienia nagrań do kanonów brzmieniowych jakie obowiązują na rynku, 
- dostosowaniu brzmienia do większości systemów odsłuchowych 
- i w końcu na poprawie brzmienia osiągniętego na etapie miksu, tzw. końcowy szlif. 

Wiele osób twierdzi, że mastering to trzeci podstawowy proces produkcji nagrań - po rejestracji śladów i miksach. Jest w tym dużo prawdy. Jeżeli chodzi o wysokobudżetowe produkcje sprawa jest oczywista - artyści inwestują w zawodowy mastering by mieć pewność, że zrobili wszystko, aby płyta zabrzmiała jak najlepiej. W tym tekście chciałbym się jednak skupić na produkcjach niskobudżetowych, na nagraniach powstających w domowych studiach, często na niedrogim sprzęcie.


Po co mastering?
Każdemu zależy na tym, by jego produkcje brzmiały jak najlepiej. Chcemy by nasze na­gra­nia wyróżniały się na tle innych nawet wtedy, gdy są to nagrania demo. Kiedy wypalasz kilka własnych, wyprodukowanych w domu utworów na płytę demo chcesz, by płyta po trafieniu do odtwarzacza w dziale A&R wytwórni płytowej zabrzmiała jak najlepiej i powaliła na kolana wszystkich tam obecnych. To byłoby piękne... Prawdą jest, że pierwsze wrażenie często decyduje o sukcesie.


Inny przykład. Wielu z nas jest didżejami. Niejeden didżej wpadł kiedyś na pomysł aby włączyć do setu własną twórczość, nad którą dłubie po cichu w domu. W tym przypadku właściwy mastering pozwoli wmiksować Waszą produkcję w resztę granego materiału.



Trzecim przykładem jaki znam, dla którego warto zgłębić podstawy tajemnej sztuki masteringu jest sytuacja, gdy chcemy pochwalić się swoim hobby no­wo poznanej dziewczynie. Gdy włączysz jej amatorsko brzmiący, buczący ­metal lub drum'n'bass na taniej wieży hi-fi, uśmiechnie się tylko z politowaniem. Co innego, gdy odtworzysz dobrze brzmiący i rasowo wyprodukowany kawałek, przy którym zapyta z niedowierzaniem "to naprawdę twoja produkcja?". Tak. Zdecydowanie warto poznać podstawy do­mowego masteringu! Zatem do dzieła!



Głośność to nie wszystko www.wielkimaster.com.

Jednym z głównych problemów jest odpowiednia głośność nagrań. A może raczej uczynienie naszych nagrań najgłośniejszymi ze wszystkich nagrań świata... No tak. To kwestia wielce dyskusyjna. Ale jak się okazuje coraz większa liczba artystów przestaje przywiązywać wagę do głośności. Ostatnie lata pokazują, że próbując zrobić "najgłośniej", zepsuto wiele ciekawych albumów, których nie da się słuchać - że wspomnę "Vapor Trails" Rush, "By The Way" Red Hot Chili Peppers, "One" Dirty Vegas czy "Music" Madonny. Szkoda, bo to naprawdę niezłe albumy. Skąd wzięła się taka fascynacja głośnością nagrań? Duży wpływ na to miały zapewne stacje radiowe, które prześcigając się w tym by zagrać najgłośniej w eterze, instalują w studiach emisyjnych limitery powodujące zwiększenie głośności sygnału do granic możliwości. Wielu artystów, słysząc utwory swoje tudzież konkurencji przez radio, zaczęło się zastanawiać: "dlaczego mój utwór nie brzmi tak dobrze jak w radiu?" I zaczął się wyścig kto zrobi głośniej. 

Nikogo nie dziwi dziś określenie "wypasiony master", oznaczające maksymalnie głośne nagranie. Utwory poddawane są pierwszej kompresji już podczas miksów, potem inżynier masteringowy otrzymuje zadanie zrobienia kawałka jeszcze głośniej, najgłośniej jak się da. Następnie utwór trafia do radia i przepuszczany jest przez jeszcze jedną "prasę". Z przyzwoitego brzmienia nie zostaje nic, tylko męczący knot, którego nie da się słuchać dłużej niż dwie minuty.

Ustalmy więc od razu to, że zadaniem masteringu nie jest uczynienie utworu jak najgłośniejszym. Chodzi raczej o to, by dopasować brzmienie utworów do jakości brzmienia, jaką posiadają inne produkcje obecne na rynku. Znam jeden dobry sposób na zdefiniowanie tego właściwego brzmienia. Spróbuj wyobrazić sobie swój kawałek na składance, wśród utworów w podobnym stylu, albo nawet w różnych stylach. Robiąc sobie taką składankę i porównując utwory łatwo dojdziesz do wniosku, co można poprawić w twoim utworze. Mowa oczywiście o ogólnym brzmieniu, proporcjach basu, środka i wysokich tonów, poziomie wokalu, stopy czy werbla. Wszelkie artystyczne kwestie nie są tu brane pod uwagę.

Najważniejszy jest miks (www.wielkimaster.com)
Cofnijmy się o krok, do etapu miksu. Końcowy miks to podstawa. Musi zabrzmieć jak najlepiej. Im lepiej zabrzmi końcowy miks, tym lepsze będzie finalne brzmienie utworu. Nie warto w tym miejscu odpuszczać i liczyć na to, że poprawi się wszystko podczas masteringu. Szczególnie, jeśli jest to produkcja realizowana w domu. 

Zrób finalny miks najlepiej jak możesz. Gdy już ustawisz proporcje instrumentów, zwróć uwagę na brzmienie całości, posłuchaj czy utwór nie jest przebasowany, albo czy nie jest za jasny, nie ma za dużo hi-hatu i czy wokal jest odpowiednio głośno. Spróbuj pomyśleć w tym momencie co będziesz chciał poprawić w brzmieniu tego kawałka potem, na etapie masteringu, i popraw to wszystko co możesz właśnie na etapie miksu. 

Następnie zadbaj o to, by miks miał jak najwyższy poziom szczytowy, najlepiej w granicach -2dB. Jeśli poziom miksu jest za niski lub za wysoki, spróbuj podnieść lub obniżyć poziom wszystkich ścieżek w miksie tak, by zbliżyć się do właściwej wartości. Kiedy miks będzie gotowy, dobrze jest umieścić go w specjalnie opisanym folderze. Może się zdarzyć, że będziesz miał kilka wersji ostatecznego miksu, z podbitym wokalem, głośniejszą stopą czy werblem itd. Warto mieć wszystko właściwie opisane i w jednym miejscu. W moim komputerze takie foldery noszą nazwę Final Mix i umieszczam je zawsze w folderze każdego projektu. Innym folderem, który zawsze tworzę dla każdego projektu, jest folder Master przeznaczony na ostateczne, sfinalizowane wersje utworu.

 

Choć wydaje się, że najbardziej efektywną metodą masteringu w warunkach domowego studia jest korzystanie z narzędzi programowych, to jednak wiele osób woli przeprowadzać finalną obróbkę nagrań za pomocą zewnętrznych urządzeń. Na rynku jest kilka urządzeń temu dedykowanych. Sprzęt taki wyposażony jest w zestaw wszystkich potrzebnych narzędzi: kompresor, limiter, korektor, exiter. Najpopularniejsze z nich to: TC Electronics Finalizer 96K, Focusrite Platinum Mixmaster (na zdjęciu) oraz Behringer Ultramizer Pro DSP1424P.
 
Narzędzia
Wiele osób robiących mastering własnych nagrań preferuje wykorzystanie do tego osobnej aplikacji, innej niż ta, której używają do rejestracji śladów i miksu lub użycie zewnętrznego urządzenia. Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że po zmianie otoczenia i załadowaniu miksu do edytora (np. Sound Forge czy WaveLab) często można spojrzeć na utwór niejako "z boku". Praca nad gotowym miksem w innej aplikacji pomaga odświeżyć słuch i ułatwia wybór właściwego kierunku działania. Nowoczesne edytory mają na pokładzie wszelkie niezbędne narzędzia do domowego masteringu.


Użycie zewnętrznego sprzętu też jest jedną z opcji wykorzystywanych przy domowym masteringu. Na rynku jest kilka urządzeń ku temu dedykowanych. Najbardziej znane to TC Finalizer, Focusrite Mixmaster oraz Behringer Ultramizer. Jeśli ktoś ma dosyć siedzenia przed monitorem może pokusić się o inwestycję w podobny sprzęt.



W przypadku posiadania nowoczesnego sekwencera, jakim jest np. Cubase, Ableton Live czy PreSonus Studio One Professional, problem właściwych narzędzi także mamy rozwiązany. Wśród fabrycznych wtyczek znajdują się takie, które z powodzeniem sprawdzą się podczas masteringu.



Innym rozwiązaniem są plug-iny o specjalnym przeznaczeniu. Są to wtyczki, których jedynym zadaniem jest finalizacja nagrań. Należą do nich np. aplikacje Izotope Ozone i IKM T-Racks. Plug-iny tego rodzaju uzbrojone są najczęściej w kompresor wielopasmowy, procesor poszerzenia bazy stereo oraz limiter. Uruchamia się je w kanale efektowym Output Bus sekwencera lub edytora.



Jeszcze innym, nieco droższym rozwiązaniem są karty z procesorem efektów w rodzaju TC Power­Core lub UAD. Urządzenia te posiadają na pokładzie zestaw wysokiej klasy efektów i są świetnym rozwiązaniem w przypadku, gdy ktoś myśli o masteringu w domowym zaciszu.



Przebieg pracy (www.wielkimaster.com)
Przebieg działań masteringowych można podzielić na trzy główne procesy. Mniej więcej właśnie w ten sposób, w takiej kolejności działają wszyscy inżynierowie masteringu na świecie:

1. Kompresja
Ma ona na celu zlokalizowanie i usunięcie tzw. peaków. Kompresję stosuje się też do uzyskania zwartego, spójnego brzmienia całości.
2. Korekcja
Korekcja służy ogólnej poprawie brzmienia, wyrównaniu spektrum, likwidacji dudniących częstotliwości i np. usunięciu sybilantów.
3. Limiting
Ograniczenie poziomu szczytowego sygnału do maksymalnej dopuszczalnej przez urządzenia cyfrowe wartości i podniesienie poziomu średniego.

Taka jest właściwa kolejność działań masteringowych. Jednym z częściej w tym momencie zadawanych pytań jest "Czy zastosować kompresję przed użyciem filtrów i korektorów, czy lepiej po??". Dlaczego akurat taka kolejność jak powyżej? Załóżmy, że chcesz nieznacznie podnieść poziom najniższych częstotliwości w miksie. Jeżeli zrobisz to korektorem przed kompresją, użyty następnie kompresor wyrówna to co podbiłeś do poprzedniego poziomu. Są oczywiście wyjątki od tej reguły. Jednym z nich jest sytuacja, gdy osoby początkujące, zaczynające dopiero zabawę w realizację nagrań, często nie dysponujące przyzwoitej jakości monitorami odsłuchowymi narzekają na to, że ich miksy wychodzą zamulone oraz nie wiedzieć czemu za ciche. Częstym powodem tej sytuacji (poza jeszcze częściej występującymi błędami w aranżacji, doborze barw i wreszcie kiepskim nagraniu) jest zbyt duża zawartość niekontrolowanych, najniższych częstotliwości w miksie. Przed zastosowaniem kompresji warto w takim przypadku użyć filtru górnoprzepustowego do usunięcia wszystkiego poniżej 40Hz. Najczęściej zabieg taki wyjaśnia problemy i sprawia, że miks zaczyna "oddychać" prawidłowo.

Taśmy i lampy
Wielu inżynierów masteringu, oprócz kompresorów, filtrów i limiterów, ma w zanadrzu jakąś swoją tajną broń - urządzenia bądź wtyczki, które sprawiają, że finalny dźwięk staje się wyjątkowo przyjemny dla ucha, pełny, ciekawy. O jakich urządzeniach bądź wtyczkach mowa? Jeśli chodzi o domowe studio, to świetnie sprawdzi się tutaj symulator brzmienia taśmy magnetycznej. Można też wykorzystać wtyczki symulujące brzmienie klasycznego sprzętu analogowego. Jedną z najciekawszych propozycji tego typu jest wtyczka polskiej firmy PSP - Vintage Warmer (Pobierz plug-iny PSP). Ciekawą propozycją są też aplikacje firmy Voxengo, np. Lampthruster czy Warmfier nadające brzmieniu "lampowego" charakteru. Plug-iny tego typu można włączyć w szereg efektów przed lub po korekcji - nie ma w tym temacie jednej uniwersalnej zasady, chodzi raczej o to, by dobrze zabrzmiało.

Odsłuch (www.wielkimaster.com)
Miejsce, w którym będziesz przeprowadzać mastering swoich utworów jest bardzo ważnym elementem. W pomieszczeniu o słabej akustyce ciężko przeprowadzić prawidłowo cały zabieg. Nie bez przyczyny w profesjonalnych studiach masteringowych montowane są specjalne pochłaniacze fal dźwiękowych, faliste sufity ze specjalnych materiałów i pułapki zapobiegające powstawaniu fal stojących. (Optymalizację akustyczną pomieszczenia możesz przeprowadzić np. wykorzystując program CARA).


Do prawidłowego przeprowadzenia procesu masteringu w domu potrzebne będą oczywiście dobre monitory. Porządny odsłuch to podstawa. Najlepiej jak będą to kolumny o możliwie najbardziej płaskiej charakterystyce. Warto zainwestować w najlepsze głośniki na jakie możemy sobie w danej chwili pozwolić. Dobrze będzie umieścić monitory w odpowiednim miejscu tak, by głośniki wysokotonowe znajdowały się na wysokości uszu. Jeśli to możliwe, zestawy powinny stać na specjalnych podstawkach, co jest lepszym rozwiązaniem niż stawianie ich na rezonującym biurku czy innych meblach. 

Jeśli Twoje kolumny nie przenoszą najniższego basu to koniecznie zastosuj subwoofer ( z tańszych polecam suby Yamaha). Kłopoty z niskimi częstotliwościami to typowy problem domowych produkcji. Czemu miałbyś dołączyć do grona tych, których nagrania są przebasowane, bądź w ogóle nie mają basu.

Warto zaopatrzyć się także w dobrej jakości słuchawki. Przydadzą się jako odsłuch alternatywny, na którym będziesz mógł porównać rezultaty swojej pracy. 

Najważniejszą rzeczą jest jednak poznanie swojego środowiska odsłuchowego. Pomaga w tym słuchanie dużej ilości nagrań na zestawie odsłuchowym, który służy nam do pracy. Tak najlepiej można poznać akustykę domowego studia, a znając niedostatki pomieszczenia możemy uwzględnić te informacje podczas pracy osiągając przyzwoity rezultat końcowy w nagraniach.

Narzędzia software do masteringu
Jest kilka specjalnych narzędzi programowych do masteringu nagrań. Jednym z nich jest Izotope Ozone, aplikacja wyposażona w zestaw wszystkich urządzeń jakie będziemy potrzebować. Na pokładzie Ozone znajdują się: kompresor wielopasmowy, wielopasmowy exciter, ko­rektor, specjalny pogłos masteringowy i procesor do poszerzania bazy stereo. Do tego dochodzi maksymalizator głośności (loudness maximizer), czyli specjalnej konstrukcji limiter. Korektor Ozone posiada ciekawą funkcję pracy nazwaną Matching, która pozwala na automatyczne dopasowanie widma utworu do pobranego wcześniej spektrum utworu referencyjnego. Choć Ozone wygląda jak ultracyfrowe urządzenie rodem ze świata Matrixa, wewnątrz kryje się emulator starego sprzętu analogowego i ogólne brzmienie aplikacji nie jest tak "zimne" jak mogłoby się wydawać.


Innym pluginem, który można wykorzystać także do masteringu nagrań, jest PSP Vintage Warmer. Plug-in nie dość, że świetnie wygląda, to jeszcze posiada doskonałe brzmienie nadające ścieżkom charakteru, głębi i ciepła. Jest to jedna z tych aplikacji, które koniecznie trzeba wypróbować i wpiąć w szeregu insert podczas masteringu. Efekty mogą Was zaskoczyć!
Jeszcze inną wtyczką wartą uwagi jest Soniformer firmy Voxengo. Sam producent nazywa wtyczkę kompresorem spektralnym. Głównym zadaniem Soniformera jest wyrównanie spektrum dźwiękowego utworu do zadanej charakterystyki brzmieniowej. Dostępne ustawienia fabryczne pomogą Wam uzyskać właściwe brzmienie i są dobrym punktem wyjścia do uzyskania właściwego brzmienia. Soniformer powinien być wpięty w łańcuchu wtyczek przed korekcją i limiterem.

Trochę uwag
Jeśli spróbujesz zrobić mastering swoich nagrań z zachowaniem właściwej kolejności poszczególnych etapów pracy, przykładając odpowiednią wagę do każdej kolejnej czynności, jestem pewny, że efekt końcowy mile Cię zaskoczy. Najważniejsze jest to, byś kierował się własnym słuchem.  

Najlepszym sposobem na wyłapanie błędów i rzeczy do poprawienia jest słuchanie rezultatów na wielu różnych systemach odsłuchowych, wliczając w to także domowe miniwieże i głośniki telewizora. Dobrze zrobione nagranie powinno zagrać jak trzeba na każdym rodzaju sprzętu. 

Nie ograniczaj się do słuchania tylko własnego utworu. Zawsze miej pod ręką dwa, trzy nagrania wzorcowe, w podobnym stylu i jak najlepszej jakości. Porównanie swojej produkcji do dobrze zrobionych utworów pomaga wybrać właściwy kierunek działania. Pomocna będzie też kartka i ołówek. Rób notatki dotyczące tego, co trzeba poprawić w Twoim kawałku w stosunku do utworów wzorcowych. Takie działanie pomaga zbliżyć się do ideału nawet wtedy, gdy Twoje studio nie przypomina masteringowego laboratorium, a Ty nie jesteś guru światowego masteringu.

Proces masteringu pozwala spojrzeć na własne utwory niejako z boku - łatwiej można wychwycić błędy popełnione w aranżacji i miksie. Może zdarzyć się, że w pewnym momencie dojdziesz do wniosku, że w utworze trzeba sporo poprawić. Nie wahaj się cofnąć wtedy do momentu miksu. Świat cyfrowy ­pozwala na łatwy dostęp do śladów, poprawkę i ponowne zrobienie miksu.

Jeśli usłyszysz, że coś nie brzmi jak należy, popraw to w miksie, albo nawet nagraj ponownie całą ścieżkę. Jeśli jakiś ślad okazuje się kłopotliwy, spróbuj zarejestrować go jeszcze raz - to jedna z rad, jakich udzielają profesjonaliści. Dobre brzmienie trzeba tworzyć już na początku pracy, podczas rejestracji śladów. Nie ma co liczyć na to, że poprawi się wszystko podczas masteringu. Jeśli coś nie gra, popraw miks albo nagraj ponownie (i poprawnie) ścieżki. Mastering ma sprawić, by Twój utwór lśnił - nie jest to natomiast proces służący do naprawy wszystkich wcześniejszych błędów.

Końcowy szlif
Zanim cokolwiek zaczniesz robić, posłuchaj uważnie całego materiału. Zasta­nów się co chcesz osiągnąć. Porównaj materiał z innymi nagraniami i zdecyduj, do jakiego rodzaju brzmienia będziesz dążył podczas masteringu. Ufaj swoim uszom. Nie kieruj się wyłącznie obrazem utworu, który widzisz na monitorze. Podczas słuchania wyłącz ekran monitora. Możesz też wyjść do drugiego pokoju czy innego pomieszczenia - to świetny patent - słychać nieraz dużo więcej niż wtedy, gdy siedzisz na wprost głośników. Jeśli już chcesz coś zobaczyć na monitorze, przyda się rzut oka na analizator widma, który jest pomocnym narzędziem.

Inna rada zawodowców brzmi: presety, gotowe ustawienia fabryczne wtyczek traktuj wyłącznie jako punkty wyjścia do poszukiwania najlepszego brzmienia. Nie ma czegoś takiego jak preset idealny, który pasowałby do każdego utworu. Każda wtyczka "masteringowa" posiada presety o nazwie Pop, Dance, CD Master itd. Nie wierz jednak w to, że wystarczy kliknąć i włączyć takie ustawienie i każdy utwór zabrzmi jak kawałki grupy Mike And Mechanics. Popracuj nad własnym brzmieniem!

Podczas masteringu zawsze miej pod ręką nagrania referencyjne - dobrze wyprodukowane utwory, zbliżone charakterem do Twoich produkcji. Porównuj jak najczęściej rezultat pracy z tymi nagraniami. Dzięki temu nie zgubisz kierunku, w którym trzeba podążać poszukując doskonałego brzmienia dla swoich produkcji.

Nie słuchaj głośno materiału przez długi czas. Słuch szybko się męczy, szczególnie w zakresie wysokich tonów, warto więc zrobić sobie od czasu do czasu przerwę. Jak ustawić optymalny poziom odsłuchu? Trzeba ściszyć materiał do zera i robić coraz głośniej aż do momentu, gdy poczujemy się komfortowo, tzn. gdy stwierdzimy, że taka głośność wystarczy nam do pracy. Zrobić głośniej można jedynie w momentach, gdy musimy w nagraniu coś szczególnego "wyłowić".
 

autor: Tomasz Hajduk, Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Artykuł opublikowany w magazynie Estrada i Studio, 06-2005


Kopiowanie całości lub fragmentów bez zezwolenia zabronione


Zobacz kurs obsługi wtyczki masteringowej iZotope Ozone na Musoneo: musoneo.com
PS. szukasz studia w którym możesz zrobić zawodowy mastering w dobrej cenie? Pytaj tu: www.wielkimaster.com