Załóżmy, że jesteś gitarzystą. Godzinami ćwiczysz zagrywki w swoim pokoju, radujesz domowników riffami i potokiem solówek. Cała rodzina cieszy się z postępów. Skompletowałeś już sprzęt do grania.
Masz dobrą gitarę, nieduży, ale mocny wzmacniacz i parę efektów. Brawo! Potrafisz też zagrać parę rzeczy. Do tego słuchasz najnowszych płyt z gatunku ulubionej muzyki i z wypiekami na twarzy śledzisz to, co dzieje się w branży muzycznej. Obrazek znajomy?
Granie na gitarze to świetne hobby. Nawet w zaciszu domowym czy przed lustrem. Ale przyznasz, że w myślach wyobrażasz sobie to z większym rozmachem. Stadion wypełniony ludźmi, Ty na scenie z zespołem, z tyłu ściana Marshalli, a Wy z modnymi fryzurami targanymi przez wiatr gracie najnowszy przebój. Jest głośno, światła tworzą nieziemski nastrój, wszyscy łącznie z obsługą techniczną szaleją w ekstazie. Krótko mówiąc: jesteś na szczycie. Brzmi nieźle, prawda?
Sytuacja nie jest tak nierealna, jak sądzi wielu niedowiarków. Wbrew opiniom malkontentów powiedzmy jasno, że ktoś w tych popularnych zespołach musi grać, nieprawdaż? Ktoś musi osiągnąć sukces. Czemu nie masz to być właśnie Ty? Wszak niczego Ci nie brakuje. Przecież masz podstawy, czyli umiejętność zagrania "Smoke On The Water/Nothing Else cośtam" z zamkniętymi oczami, właściwe ruchy z gitarą, koszulę i niezły sprzęt. Do tego posiadasz coś najbardziej potrzebnego, czyli żądzę sukcesu, wiarę w siebie i ogromny zapał. Właściwie potrzebujesz tylko... zespołu!