Przyznacie sami, że recenzowanie i ocena tak popularnego modelu gitary, jakim jest standardowy, amerykański Fender Stratocaster to dosyć karkołomne zadanie. Wiadomo bowiem, że konstrukcja ta została wcześniej przetestowana i niemal jednogłośnie zaakceptowana przez tysiące gitarzystów na całym świecie, w tym także największe gitarowe gwiazdy. W poniższym opisie przyjrzymy się kilku nowym rozwiązaniom, którymi konstruktorzy Fendera chwalą się przy okazji kolejnej odsłony modelu American Standard. Zatem po kolei. Mastering audio: www.wielkimaster.com.
Nowy futerał
Gitara przyjechała do mnie w nowym futerale. Nie tylko nowym fabrycznie, ale też, jeśli chodzi o jego rodzaj. Nowy case do Stratocastera American Standard z zewnętrznej strony wykonany jest z twardego tworzywa sztucznego. Ta skorupa w środku wypełniona jest formowaną twardą pianką. Od wewnątrz całość wyłożono miękkim, przyjemnym w dotyku, czarnym pluszem -aksamitem. Walizka posiada porządną rączkę, trzy zatrzaski i może być zamknięta na zamek. Wszystko wskazuje na to, że w kwestii twardych futerałów do American Standard firma Fender ograniczyła współpracę z dotychczasowym kalifornijskim dostawcą, G&G Quality Case Company i nabywca dostaje walizę produkcji dalekowschodniej. W środku futerału znajdziemy miejsce na ułożenie obok gitary dodatkowych akcesoriów, takich jak np. pasek i kabel. Tu dobra nowina. Nie musimy kupować tych dodatków bowiem dostajemy je razem z gitarą. W komplecie jest kabel jack-jack, pasek z logo Fendera, klucze regulacji i jak zwykle szmatka z logo firmy do przecierania cennego nabytku. Dodajmy, że fabrycznie wiosło ma założone struny 9-42 model Fender Bullets, czyli struny o specjalnych końcówkach przystosowanych do mostków typu tremolo.
Budowa
Po wyjęciu z futerału nowy American Standard sprawił bardzo pozytywne wrażenie. Gitara nie jest ciężka, ale też można ją poczuć biorąc do ręki. Olchowy korpus testowanego egzemplarza pokryty został eleganckim lakierem o odcieniu blond (Olympic White). Wśród opcji modelu American Standard znaleźć można także gitarę w pięknym wykończeniu Sienna Sunburst, która jako jedyna posiada korpus wykonany z jesionu. Pod lakierem na korpusie zastosowano nowe, cieńsze niż do tej pory podłoże chemiczne. Nie nam dociekać, czym wysmarowane jest pod lakierem drewno, natomiast w praktyce zabieg ten ma na celu zwiększyć rezonans instrumentu i poprawić jego walory brzmieniowe.
Gryf o wygodnym profilu modern C (9,5” Radius, 241mm, szerokość przy siodełku 42,8mm) tradycyjnie został wykonany z drewna klonowego. Na palisandrowej podstrunnicy nabite są 22 progi typu medium jumbo. W miejscu mocowania szyjki z korpusem znajduje się śruba, czy jak kto woli - mechanizm do regulacji kąta ustawienia gryfu. Na główce znajdziemy olejowe klucze Fender Deluxe Cast. Klucze te, to konstrukcja sprawdzona już wcześniej w innych modelach. Działają płynnie, lekko i z duża dokładnością.
Jeśli chodzi o wykończenie gryfu, to z tyłu zastosowano cienki, matowy lakier. Główka gitary pokryta jest natomiast warstwą lakieru błyszczącego, który podkreśla klasę instrumentu. Szczególną uwagę zwraca sposób wykończenia podstrunnicy. Oprócz tego, że jej brzegi zostały ręcznie wygładzone, na całej długości jest pięknie i w moim mniemaniu - jak nigdy dotąd wypolerowana. To samo dotyczy progów. Nie znalazłem ani jednego uchybienia na tym odcinku. Każdy próg został idealnie nabity i oszlifowany. Do tego progi błyszczą aż miło. Gra na tak wykończonej gitarze to czysta przyjemność. Nie zawaham się powiedzieć, że testowany egzemplarz pod tym względem można określić jako wzorcowy.
Mostek to oparta w dwóch punktach konstrukcja typu Synchronized Tremolo. Znajdziemy zamocowane w nim stalowe, wyginane siodełka, które w tym modelu są jedną z nowości. Nie bardzo jednak rozumiem, czemu producent upiera się, że są to siodełka nowego typu, skoro wszyscy znają je z mostków typu vintage tremolo… Może chodzi o stop, z którego zostały wykonane? Od spodu całość utrzymują trzy sprężyny. Ramię tremola jest wkręcane w mostek. Cały ten system do zamierzonego „pływania stroju” działa poprawnie i bez zastrzeżeń. O ile specjalnie nie szalejemy sprawdzi się w swoim przeznaczeniu.
Elektryka
Układ elektryczny gitary opiera się na trzech przetwornikach single-coil typu American Strat. Do tego dochodzi pięciopozycyjny przełącznik i potencjometry do regulacji głośności i barwy tonu. Regulacja brzmienia dotyczy przetwornika przy gryfie dla pokrętła środkowego i przetwornika środkowego z dołączonym przetwornikiem w pozycji przy moście dla potencjometru dolnego. Układ jednoczesnej regulacji barwy dla tych dwóch przetworników nazwano Delta Tone. Cechą specjalną jest to, ze w pozycji zerowej, czyli bez przyciemnienia barwy potencjometr zostaje wyłączony i nie wpływa na sygnał (funkcja No-Load). Moment wyłączenia regulatora jest wyraźnie wyczuwalny podczas kręcenia, gdyż potencjometr wskakuje w specjalne miniaturowe wyżłobienie.
Korpus American Standard przystosowany jest do montażu przetworników w układzie H-S-H. Pod spodem płytki są specjalnie w tym celu zrobione, szersze wycięcia odpowiadające pozycjom zewnętrznych przetworników. Aby zamontować na pokładzie przetworniki typu humbucker wystarczy tylko zmiana płytki wierzchniej na odpowiednią danemu układowi. Dzięki temu American Strat jest jeszcze bardziej uniwersalny.
Gramy
Testowany stratocaster został świetnie przygotowany do gry, wyregulowany i nastrojony w pozycjach. Dobrze ustawiona została także akcja strun. Struny nie były może ustawione najniżej jak można, ale akurat na takiej wysokości, którą zaakceptuje większość gitarzystów. Nie było mowy o obijaniu się o progi itd. Gitara po dłuższej podróży, po wyjęciu z futerału stroiła niemal idealnie i zapraszała, aby od razu na niej zagrać. Jeżeli wszystkie egzemplarze nowego modelu American Standard trafiają w takim stanie do właścicieli, to nabywca może kupić taką gitarę w drodze na koncert. Potem pozostanie mu tylko założyć pasek, wpiąć kabel, wyjść na scenę i… No właśnie.
Akustycznie, bez podłączenia nowy, amerykański Stratocaster odzywa się prężnym, wyrównanym tonem. Dźwięk jest dynamiczny, jasny, nie głęboki, ale zaskakująco pełny. Ciekawe, czy w opcji z klonową podstrunnicą byłoby podobnie? Najprawdopodobniej gitara zagra w takiej opcji wykończenia trochę jaśniej. Zwraca uwagę przyjemny, lekko schowany, a może po prostu wyrównany środek pasma. Słychać dobry rezonans drewna, jest pełne wybrzmienie. Od razu wiadomo, że gitara może nieźle odezwać się po podłączeniu do wzmacniacza.
Tak też jest w istocie. Po podłączeniu gitara gra dokładnie tak jak tego oczekujemy po amerykańskim Fenderze Stratocasterze. Klasyka w dobrym wydaniu. American Standard już od pierwszych chwil oferuje nam klarowny, jasny ton z delikatnie podkreślonym najwyższym pasmem i dobrym atakiem. Cechą przetworników jest iskrząca w najwyższym przedziale góra i wyrównane pasmo wyższego środka. Dobrze zostało zbalansowane pasmo dolne, bas jest zwarty. Dźwięki płynące z gitary są jednocześnie klarowne, ale też ciepłe i przyjemne. Sygnał z pickupów jest umiarkowany. W brzmieniu, jakie oferują przetworniki tego modelu panuje wyjątkowa równowaga. Instrument nie brzmi drapieżnie, choć może pokazać pazurki.
Gitara gra… elegancko. Przekładając to na język wizualizacji - o ile lekko agresywny, teksański model brzmienia stratocastera można uosabiać z wizerunkiem Steviego Ray Vaughana, o tyle brzmienie modelu New American Standard wizualnie można określić wizerunkiem eleganckiego faceta w garniturze (coś tak a’la Clapton). Brzmienie testowanego strata od razu skojarzyło mi się nie z bluesem ani rockiem, gdzie w przypadku stratocastera koniecznie pożądany jest lekko zadziorny charakter, a z muzyką pop, gdzie podobna przezroczystość brzmieniowa jest mile widziana. Nie wykluczam oczywiście wykorzystania modelu we wszystkich innych gatunkach z reggae (pozycja środkowa przełącznika) i tzw. hejwi włącznie.
Regulowanie barwy
Gdy sięgniemy ręką do przełącznika, w każdej z pięciu pozycji znajdziemy dokładnie to, czego spodziewamy się po stratocasterze. Mamy lekko okrągły ton w pozycji przy gryfie, perliste, iskrzące, szklane dzwonki w pozycjach 2 i 4, oraz płaską, solidną, lekko nosową barwę w pozycji przy moście. Przekonujące są szczególnie owe „dzwonki”, a to dzięki temu, że pickupy mają w sobie wspomnianą iskrę, wyciągnięte pasmo najwyższe. Słychać każdy ruch i niuans artykulacji. Brzmienie przetwornika środkowego określiłbym natomiast jako zadowalające. Podczas testów czegoś trochę mi w nim ciągle brakowało. Może odrobiny charakteru więcej? Ale to moje zupełnie subiektywne odczucie. Dodajmy, że przetwornik ten został odwrotnie nawinięty, dzięki czemu w pozycjach 2 i 4 znika brum charakteryzujący przetworniki typu single-coil.
Regulacja tonu pozwala na zdjęcie tonów wysokich bez utraty basu. Przy barwach czystych bardzo dobrze się to sprawdza dla przetwornika przy gryfie. Można dzięki temu uzyskać z niego ciepłe, głębokie brzmienie do poszukiwań na przykład jazzowych. Gorzej wypada segment regulacji nazwany Delta Tone w zastosowaniu dla przetworników środkowego i przy mostku. Dlaczego gorzej? Po uruchomieniu pokrętła (trzeba na początku odrobinę mocniej przekręcić, by włączyć układ) dźwięk z przetwornika przy moście robi się zupełnie płaski. Lekko nosowy, ale niestety płaski i mało atrakcyjny. Zalety ustawienia ze zdjętym pasmem w tej pozycji odnaleźć można dopiero na barwach przesterowanych. Wówczas nosowy ton może znaleźć swoich amatorów, gdyż znikają jazgotliwe tony wysokie. W połączeniu z przesterem tą drogą można uzyskać, wybaczcie mało precyzyjne określenie, „staro-rockowy”, fuzzowaty ton, który nieźle sprawdzi się na przykład w solówkach bluesowych.
Na kanale przesterowanym uwydatniona zostaje szklista „góra” brzmienia. Tony basowe są nadal zwarte, brzmienie selektywne. Instrument potrafi zagrać atrakcyjnie i można nawet mocno na nim przyłożyć. Jakkolwiek odrobinę subtelny i nienachalny charakter pickupów skłania do użycia mniejszej ilości przesteru, najlepiej w zakresie bluesowego lub klasycznie rockowego grania.
Suma sumarum
Podsumujmy. Nowy American Standard Stratocaster to gitara świetnie wykonana, idealnie wykończona i do tego bardzo wygodna. Jest to model podstawowy, bez zbędnych ozdób i fajerwerków. No chyba, że luksusem określimy doskonale wygładzoną podstrunnicę i lakier na główce. Od strony zewnętrznej nie można niczego instrumentowi zarzucić. Po zakupie i wyjęciu z nowego futerału można z tym Fenderem bezpośrednio udać się na scenę, założyć nowy pasek, wpiąć nowy kabel, które producent dorzuca do całości.
Gdy podłączymy wiosło do wzmacniacza będzie pełne zadowolenie. Model American Standard to wyznacznik pewnego poziomu jakości. Tutaj mamy zarówno jakość wykonania, jak i brzmienia. Testowany model wyposażony został w przetworniki o umiarkowanym sygnale i wyrównanym paśmie, a ich brzmienie można określić jako absolutnie klasyczne. Dzięki lekko iskrzącej górze pasma i zwartym basom, instrument oferuje szybki atak i wyrównane brzmienie z lekkim pazurkiem na końcu. Takiego brzmienia właśnie oczekujemy od tej gitary i za to duży plus. Z drugiej strony, są gitarzyści lubujący się w brzmieniach modelu stratocaster o bardziej indywidualnym, a może bardziej agresywnym charakterze. American Standard oferuje brzmienie będące punktem wyjścia do poszukiwań brzmienia doskonałego.
Od lat po model Stratocaster sięgają muzycy, którzy wiedzą, czego się spodziewać od strony brzmienia i jednocześnie szukają instrumentu w miarę uniwersalnego. Jeżeli myślisz o klasycznym Stracie z jego wszystkimi zaletami (i drobnymi wadami), American Standard będzie jak najbardziej trafionym wyborem. Ten instrument po prostu coś w sobie ma. Kolejna jego odsłona to premiera wyjątkowo udana. (i najchętniej życzyłbym sobie, by egzemplarz testowy został u mnie na zawsze).
ocena 10/10
Tomasz Hajduk
Super Stereo
Gitarę do testów dostarczyła firma Aplauz (www.aplauzaudio.pl)